Kiedy zapisać dzieci na angielski?

Kiedy zapisać dzieci na angielski?

Kiedy zapisać dzieci na angielski?

 

Człowiek rodzi się z ogromnym potencjałem do nauki języków. I chociaż do tej pory, naukowcy zajmujący się neurolingwistyką, nie odkryli dokładnych mechanizmów tego procesu, jedno jest pewne- każdy i każda z nas nauczył się mówić po polsku i to w całkiem przyjemny sposób, prawda? Nie wkuwaliśmy czasowników nieregularnych, list słówek, nie robiliśmy ćwiczeń gramatycznych. Uczyliśmy się poprzez kontakt z człowiekiem -z mamą, babcią, tatą, rodzeństwem, w bezpiecznej relacji i sprzyjającym środowisku. Byliśmy zanurzeni w języku, przyswajaliśmy go w sposób mimowolny, nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że się uczymy, było to przyjemne i naturalne.

W taki sam sposób, dzieci w wieku przedszkolnym, uczą się języka angielskiego. Najnowsze metody i techniki pracy, zakładają, że dziecko ma być zanurzone w angielskim, a użycie języka ojczystego powinno się ograniczać do absolutnego minimum. Najbardziej skuteczną według mnie metodą w tej grupie wiekowej jest Total Physical Response (Metoda Reagowania Całym Ciałem), która polega na połączeniu nauki języka angielskiego z ruchem. Wykorzystuję ją podczas nauki słownictwa, na przykład, jeżeli uczymy się czasownika ”eat – jeść”, nie tylko powtarzamy to słowo, ale również pokazujemy, przy ”jump”, skaczemy wysoko w górę, itp.

Dzięki temu, oprócz przyjemnego i skutecznego przyswajania słownictwa, dziecko ma zaspokojoną potrzebę ruchu, ćwiczy koordynacje wzrokowo- ruchową, która jest bardzo ważna w na dalszych etapach edukacyjnych, przy nauce pisania, czytania. Nie można być za małym lub za młodym na naukę języka obcego, tak jak nie da się być za małym na naukę mowy ojczystej. Prawdę mówiąc, angielski w przedszkolu nie ma za wiele wspólnego z nauką , jest to zabawa, rozwój, umuzykalnianie dzieci, rozwijanie ich potencjału i wykorzystanie ciekawości świata. Ich doskonała pamięć, pozwala na przyswojenie około 150 słów w ciągu roku, co przez cały okres przedszkola daje kapitał około pół tysiąca zwrotów, jakimi dziecko jest w stanie się posługiwać w języku angielskim jeszcze zanim pójdzie do szkoły. Ta liczba robi wrażenie, prawda?

Kiedy jest dobry czas, żeby zacząć uczyć się angielskiego?

Czym skorupka nasiąknie za młodu…

 

Możecie zapytać mnie – co z tego, że dziecko umie 500 słów, skoro nie ma gdzie ich użyć? Przecież przedszkolak nie napisze maila, nie porozmawia na czacie, nie chodzi do pracy. Owszem, ale należy pamiętać, że świat coraz bardziej staje się globalną wioską- wyjeżdżamy zagranicę na wakacje, mamy kolegów, koleżanki z innych krajów, w naszych rodzinach pojawiają się wielokulturowe małżeństwa. Podam Wam przykład z własnego podwórka. Wyjechaliśmy w tym roku na Cypr, na którym angielski to praktycznie drugi język. W hotelu, na placu zabaw, podczas animacji czy też na basenie, większość dzieci była anglojęzyczna. Moja córka, Wiktoria, która ma niespełna 5 lat, była w stanie powiedzieć jak ma na imię, ile ma lat, poprosić o napój w barze, czy podziękować za pomoc. Młodsza, Łucja, choć ledwo skończyła dwa latka, witała się słowami „hello” i żegnała mówiąc „bye, bye”. Wtedy zobaczyłam, że naprawdę, dzieci zapamiętują i wykorzystują nowe umiejętności.

Nauka języka angielskiego od przedszkola to kapitał, jaki dajemy dziecku na przyszłość, aby miało łatwiej w szkole, aby potem zdało lepiej egzaminy, znalazło satysfakcjonującą i dobrze płatną pracę. To nie wydatek, ale inwestycja. Na angielski nigdy nie jest za wcześnie… i za późno.

Porządek musi być

Porządek musi być

…czyli kilka słów o tym, jak wygląda moja współpraca z kursantami i ich rodzicami.

Krok nr 1 – poznaję cel nauki!

Najczęściej poznajemy się podczas rozmowy telefonicznej, kiedy to rodzic „chce zapisać dziecko na
angielski”.  Wtedy zadaję jedno z najważniejszych pytań – w jakim celu? Co chcą państwo osiągnąć – poprawić
oceny czy skupić się na konwersacjach?
Ustalenie celu nauki i oczekiwań ucznia oraz rodzica jest kluczowe do dobrania metod i technik pracy tak, aby nauka przebiegała efektywnie i przynosiła satysfakcjonujące rezultaty.

Krok nr 2 – poznaję ucznia

Następnym krokiem jest dowiedzenie się czegoś o dotychczasowych doświadczeniach potencjalnego kursanta z językiem angielskim – czy ma pozytywny stosunek do nauki tego języka? Od ilu lat się uczy i
w jakiej formie? Czy kiedykolwiek brał udział w korepetycjach lub zajęciach grupowych? Czy spotkało go coś przykrego podczas uczenia się angielskiego?

To również ma duży wpływ na moje podejście do ucznia, ponieważ, jeśli ktoś na wstępie twierdzi, że angielski jest trudny lub, że nie lubi angielskiego, to moja praca na początku skupi się na zmianie nastawienia do tego języka, co jest kluczowe aby odnieść sukces, ponieważ najskuteczniej uczymy się tego, co lubimy.

Początek zajęć to poznanie celów, jakie chce osiągnąć uczeń

nastawienia do języka, jest kluczowe, aby odnieść sukces, gdyż najłatwiej uczymy się tego, co lubimy.

Krok nr 3 – pierwsza lekcja

Trzeci etap to znalezienie odpowiadającego terminu i pierwsza lekcja. Podczas tych zajęć następuje
diagnoza poziomu językowego, ale nie ma co się martwić – dziecko nie siedzi przez 60 minut nad testem
poziomującym. Zamiast tego, poznaję umiejętności kursanta poprzez gry edukacyjne dostosowane do
wieku, zadania gramatyczne w atrakcyjnej formie lub prośbę o opowiedzenie kilku słów o sobie.

Naprawdę, chwila rozmowy jest w stanie wykazać więcej niż tradycyjne ćwiczenia.

Jest to również okazja, by poznać, czy pasujemy do siebie charakterologicznie. Wiem, że nie każdemu
pasuje moja osobowość i rozumiem to.

Uwaga, teraz będzie coś anty-marketingowego – nie każdy musi się u mnie uczyć i to jest całkowicie OK.

Muszę poznać nastawienie kursanta do języka i zajęć

Zapoznanie z grupą

Podczas pierwszych zajęć grupowych, bardzo ważnym elementem jest integracja. Używając angielskiego, poznajemy swoje zainteresowania i pasje, szukamy podobieństw. Jestem wtedy uważnym obserwatorem zarówno pod względem języka jak i charakterów. Bywa, że proponuję przejście do innej „ekipy”.

Oczywiście, wyjaśniam to rodzicom i uczniowi, podaję powody i argumenty, dlaczego wybór innej grupy niż zakładano na początku, będzie optymalnym rozwiązaniem.

Weryfikacja celu nauki

 

Nie składam fałszywych obietnic. Po tylu latach pracy wiem, jakie rezultaty są realne do osiągnięcia przy danej częstotliwości lekcji i poziomie startowym. Osobiście, uśmiecham się w duchu, widząc reklamy wielkich sieci szkół twierdzące, że „nauczymy Twoje dziecko angielskiego w miesiąc” albo „nasi uczniowie już w 6 klasie są w stanie napisać Egzamin Ósmoklasisty na 100%”. Takie hasła są chwytliwe,
ale często kończą się rozczarowaniem.

 Często przychodzą do mnie rodzice, którzy wcześniej korzystali z sieciowych lub franczyzowych szkół językowych, jednakże nie spełniły one ich oczekiwań. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której na początku współpracy zobowiązuję się do czegoś, a potem nie jestem w stanie tego dotrzymać.

Monitorowanie postępów

Postępy w nauce są na bieżąco monitorowane. Nie używam do tego wymyślnych aplikacji czy e-dzienników – rodzice mają w dzisiejszych czasach wystarczająco dużo na głowie. Poza tym, bardziej niż nowoczesne technologie, cenię sobie bezpośredni kontakt. Zawsze chętnie porozmawiam przez telefon lub osobiście.

Bezpieczna przestrzeń

Chcę zapewnić, że moje zajęcia to bezpieczna przestrzeń dla każdego. Natychmiastowo ucinam wszelkie próby wyśmiewania, przezwisk czy wulgaryzmów. Niejednokrotnie podkreślam, że na moich zajęciach ważny jest wzajemny szacunek, praca w zgodzie i tolerancji. Jeżeli nie widzę chęci współpracy ze strony rodziców lub ucznia, w rozwiązaniu konfliktowej sytuacji, wtedy, z przykrością informuję o braku możliwości kontynuowania nauki w mojej szkole.

Postawienie realnych celów jest kluczowe dla nauki języka
Portret Olki.korepetytorki

Feedback jest ważny!

Przedstawione powyżej rozwiązania to efekt mojej dziesięcioletniej pracy jako korepetytor i nauczyciel.
Ulegają one ciągłym modyfikacjom i ulepszeniom w oparciu o opinie rodziców, zgłaszane przez nich zastrzeżenia, pomysły i potrzeby. Taki feedback jest dla mnie niezwykle cenny, dlatego też zachęcam do wyrażania opinii, ponieważ tworzymy to miejsce razem.

Grupowe czy indywidualne – oto jest pytanie?

Grupowe czy indywidualne – oto jest pytanie?

Jaki rodzaj zajęć najlepiej sprawdzi się dla Twojego dziecka?

Rodzice dzwoniąc do mnie często mają dylemat, czy zapisać dziecko na zajęcia grupowe czy
indywidualne. W tym artykule postaram się odpowiedzieć na najczęstsze pytania i rozwiać wątpliwości.
Po pierwsze- obydwa typy zajęć są tak samo efektywne, pod warunkiem, że odpowiednio dobierzemy je
do celu nauki, potrzeb edukacyjnych i osobowości dziecka.

Zajęcia grupowe

– niedoceniane zalety towarzystwa

 

Zajęcia grupowe mają szereg zalet – kursant ma możliwość ćwiczenia języka z osobami na podobnym poziomie biegłości, o podobnych zainteresowaniach i doświadczeniach. Nie oszukujmy się, nastolatkom łatwiej nadawać na tych samych falach, wymieniać się opiniami na temat Fortnite’a czy najpopularniejszych TikTokerów. Tematy do rozmów rodzą się same.

Angielski. Zalety i wady zajęć grupowych i indywidualnych

Ja, mimo tego, że bardzo się staram, nie jestem w stanie znać wszystkich trendów. Po pełnym semestrze prowadzenia zajęć grupowych, mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że w ekipie 4 lub 6 osobowej, organizuję pracę tak, aby każdy miał możliwość w równym stopniu wykonywać zadania, wypowiadać się, być „przypilnowanym” pod względem wyłapania problemów i pracy nad nimi. Młodzież ma naprawdę otwarte umysły i szybko się integruje- dzieciaki z
zajęć grupowych mają ze sobą kontakt również poza angielskim u olki.korepetytorki, z czego się bardzo
cieszę.

Zajęcia w grupie zapewnią efektywne przygotowanie do Egzaminu Ósmoklasisty lub Matury, poszerzą zasób słownictwa, utrwalą gramatykę, podwyższą poziom takich sprawności językowych jak słuchanie, pisanie oraz czytanie ze zrozumieniem.

 

Angielski - zalety i wady lekcji indywidualnych

Zajęcia indywidualne

– 'Houston, mamy problem’, czyli korepetycje 1:1

 

 Natomiast, jeśli ktoś potrzebuje pomocy w angielskim, opierającej się w znacznej mierze na materiale z lekcji prowadzonych w szkole, wtedy odpowiednią formą pracy są zajęcia indywidualne lub w parze z koleżanką lub kolegą z klasy. Moje dotychczasowe doświadczenie pokazało mi, że najlepiej sprawdza się system pracy na tym samym materiale, ale poprzez zwiększoną ilość i różnorodność ćwiczeń.

Mówiąc prosto, jeśli „Jaś” przeszedł do mnie, aby mu pomóc z Present Simple, ćwiczymy aż do momentu pełnego opanowania zagadnienia. Wykorzystujemy do tego monitor interaktywny, gry, maty edukacyjne, pracę metodą projektową czy lapbooki.

Coraz rzadziej zdarza mi się korzystać z tradycyjnych „kserówek”, ponieważ w szkołach, przy korzystaniu z podręczników wieloletnich, dzieci są zmęczone pisaniem.

Metody pracy i siedziba

Metody pracy dobieram pod indywidualne potrzeby i możliwości edukacyjne ucznia – mam bogate doświadczenie w nauczaniu dyslektyków, pisałam nawet na ten temat pracę magisterską i przeprowadzałam badania z najbardziej efektywnych technik nauczania wśród tej grupy uczniów.

Obecnie, prowadzę zajęcia również z uczniami z deficytami uwagi oraz ADHD. Sprzyja temu moja siedziba, sala jest pozbawiona zbędnych dekoracji, pstrokatych plakatów czy plansz, nie rozprasza, a pomaga w skupieniu. U mnie nie wypełniamy ćwiczeń szkolnych „na zapas”, ale uczymy się tak, aby kursant sam sobie z nimi świetnie poradził.

Po nadrobieniu zaległości, kilku kursantów z zajęć indywidualnych przeszło w tym roku na zajęcia
grupowe i chwalą sobie również tą formę współpracy.

Podsumowując, zajęcia indywidualne z języka angielskiego są dobrym sposobem na nadrobienie zaległości. Jeśli zaległości nie ma, polecam zajęcia grupowe!

Cena i czas trwania zajęć

Nie ma co ukrywać: między zajęciami grupowymi a indywidualnymi jest spora różnica w cenie. Przygotowanie lekcji specjalnie do potrzeb jednego kursanta, sprawia, ze tak naprawdę rodzic nie płaci za 60 minut lekcji, ale również za czas na przygotowanie się do niej- wyszukanie materiałów itp.

Lekcje grupowe w cztero- lub sześcioosobowym gronie to doskonałe rozwiązanie, ponieważ łączy w sobie wysoki poziom nauczania, z zachowaniem korzystnej ceny. Ponadto, lekcje grupowe trwają 75 minut, a od roku szkolnego 2022/2023- 90 minut i zaproponowali to moi uczniowie, co dla mnie jest znakomitą recenzją zajęć.

Przy dynamicznych aktywnościach i sprawiedliwym poświęceniu czasu każdemu, czas naprawdę szybko mija.

PODSUMOWUJĄC

co wybrać?

 

Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu, decyzja o wybraniu formy zajęć będzie łatwiejsza.

Jednakże chcę zapewnić, że bez względu na formę – u mnie nie ma presji na wyniki ani wyścigu szczurów. Za to zachęcam swoich uczniów do samodzielności w nauce.

Dzieci nie uczą się (jedynie) dla ocen, ale dla siebie- kiedy oni
będą już dorośli, język angielski stanie się powszechny.

Edukacja to relacja – dla mnie zawsze na pierwszym miejscu jest uczeń.

Zajęcia grupowe vs korepetycje z angielskiego
„Siadaj, pała !!!”- czyli kilka słów o tym, jak ocenić, żeby docenić.

„Siadaj, pała !!!”- czyli kilka słów o tym, jak ocenić, żeby docenić.

Każdy miał w klasie takiego ucznia lub uczennicę, który „kolekcjonował” jedynki. Czasem dotyczyło to jednego, czasem kilku przedmiotów. Stały w dzienniku przy jego lub jej nazwisku, w jednym rządku, jedna za drugą, czasem robiąc miejsce dla „dwójki”. Przypomnijmy sobie teraz tą osobę i jej reakcję na słowa nauczyciela „Siadaj, jedynka”. Najczęściej była to spuszczona głowa, „odpyskowanie” lub „śmieszkowanie”. Tutaj dochodzimy do meritum- czy znacie kogoś, kto po dostaniu jedynki, nie pierwszej, przypadkowej, ale kolejnej- wziął się do pracy, zrobił rachunek sumienia i zaczął entuzjastycznie nadrabiać zaległości? Ja nie znam. Jedynki, nie działają. Dlaczego? Jak oceniać, żeby doceniać? Odpowiedź znajdziecie poniżej.

czy znacie kogoś, kto po dostaniu jedynki, nie pierwszej, przypadkowej, ale kolejnej- wziął się do pracy, zrobił rachunek sumienia i zaczął entuzjastycznie nadrabiać zaległości?

angielski, czyli jak nie zniechęcić do nowego

Człowiek nie rodzi się leniwy. Rodzi się bardzo pracowity i ciekawy świata, chce poznawać, eksplorować, jednym słowem- uczyć się. Dzieci chcą chodzić do szkoły, przed rozpoczęciem edukacji są podekscytowane, ciekawe, co je czeka, pełne zapału i energii. Potem dzieje się coś bardzo niepokojącego – tracą chęć do nauki, a zamiast ekscytującej przygody, zaczynają traktować ją jako przykry obowiązek. Jest to związane z tzw. kulturą wytykania błędów, na której jest oparta znacząca cześć systemowej edukacji.

 

angielski dla dzieci - jak uczyć żeby nie zniechęcić

Większość sposobów ewaluacji wiedzy opiera się na tym, żeby pokazać uczniowi, czego jeszcze nie umie. Szczególnie, jest to widoczne, po zakończeniu etapu edukacji wczesnoszkolnej, kiedy uczniowie zaczynają IV klasę. Dla wielu z nich jest to bardzo duży przeskok, z którym ciężko sobie poradzić bez wsparcia dorosłych. Nagle „słoneczka” i „zielone kropki” są zastępowane jedynie cyframi, często nieopatrzonymi komentarzem. Sprawdzianów naprawdę jest dużo. Kilka w tygodniu. I to ciągłe bycie poddawanym ocenie – z geografii nie umiesz tego, z polskiego nie przeczytałeś lektury,a z matmy masz braki w tabliczce mnożenia.

Wyobraźmy sobie analogiczną sytuację, gdzie nauczyciel to nasz szef, a uczeń pracownik. Nikt z nas nie lubi, gdy ktoś nieustannie patrzy nam na ręce, prawda? W takiej sytuacji są nasze dzieci.

język może błądzić. Oswajanie błędów

Uczy się nas, że błędy są złe, należy się ich wystrzegać, dążyć do perfekcji, a to zupełna nieprawda – BŁĘDY SĄ NIEUNIKNIONE. Szczególnie, w mojej dziedzinie, jaką jest nauczanie języka angielskiego, błędy są potrzebne. Znasz język obcy wtedy, gdy tworzysz własne zdania, osiągasz własne cele – takie jak kupienie biletu w Londynie czy zamówienie kawy na wakacjach w Grecji. Dużą część mojej pracy stanowi zmiana nastawienia uczniów do nauki, ponieważ większość z nich zmaga się z tzw. filtrem afektywnym (ang. affective filter).

filtr afektywny – mur, który nie przepuści nowego materiału, krytyki, ale też pozytywnych informacji.

Najprościej ujmując filtr afektywny to mur. Osoba mająca negatywne doświadczenia, zniechęcona do nauki, nielubiąca nauczyciela buduje wokół siebie mur, który nie przepuści niczego- ani nowego materiału, ani krytyki, ani nawet pozytywnych aspektów. Moim zadaniem jest ten mur zburzyć, aby ucznia odblokować. Dlatego, ja nie stosuję ocen, ani testów. Wydaje się to szalone, ale naprawdę działa, ponieważ w pełni wykorzystujemy swój potencjał wtedy, gdy czujemy się bezpiecznie.

 

Nauka doceniania

 

 

Kiedy na moich zajęciach pojawia się nowy kursant, dorosły lub dziecko, który boi się mówić, początkowo wcale nie poprawiam jego wypowiedzi. Notuję jedynie te rzeczy, za które mogę pochwalić i „przybić piątkę” (tzw. metoda zielonego długopisu) Z czasem, kiedy uczeń nabierze pewności siebie, korygujemy wypowiedź.

Jedynka nie motywuje a etykietuje. Niekiedy negatywna lub prześmiewcza, reakcja kolegów z klasy oraz rodziców również nie pomaga. Mam i oferuję komfortowe warunki pracy – czteroosobowe grupy lub zajęcia indywidualne, więc łatwo mi mówić o tym, jak powinno być, gdyż każdego kursanta znam „na wylot”, mam bezpośredni i szybki kontakt z rodzicami. Pracowałam w szkole państwowej, wiem jakie są realia. Zdaję sobie sprawę, że nauczyciel nie jest w stanie dać opisowego feedbacku setce uczniów. Jednakże pamiętajmy, że ten „system”, na który często zwalamy nasze żale i bolączki jest tworzony przez nas. Jeśli rodzic będzie bardziej wyrozumiały, a nauczyciel da uczniom większą autonomię, małymi krokami, możemy coś zmienić.

Głęboko wierzę, że takie podejście do nauczania przynosi efekty. Jakie? Sprawdź moje referencje 🙂 

Chcesz wiedzieć więcej o wpływie ocen na naukę – nie tylko języka angielskiego?

Artykuł powstał w oparciu o wykłady prof. zw. dr hab. Hanny Komorowskiej „Jak nie zniechęcić oceną, a zaciekawić nauką?” oraz dr Marzeny Żylińskiej „Wpływ różnych sposobów poprawiania błędów i oceniania na motywację.”, Konferencja EDU Kids &Teens 2021. 

angielski dla dzieci - jak uczyć żeby nie zniechęcić